Brak
motywacji – ta 'przypadłość' najczęściej dotyka osoby na diecie. W moim
przypadku nie było inaczej. Owszem, mam ogromne wsparcie ze strony rodziny, ale
większą część dnia spędzam poza domem (spotkania, lunche, kawki) a tam o
wyrozumiałość naprawdę ciężko.
Postanowiłam
znaleźć sobie jakieś zajęcie, wprawdzie zajęć domowych mam mnóstwo (jak chyba
każda z nas ) ale to nie o takie zajęcie mi
chodziło. Zaczęłam chodzić, prawie codziennie rano lub wieczorem intensywny
spacer z psem. Za cel postawiłam sobie minimum 10 000 kroków. W sumie nic
skomplikowanego, ale okazuje się, że przebycie 10 000 kroków to nie takie
nic. Ostatnio pogoda nas nie rozpieszczała, ale mimo wszystko, padało czy nie
padało spacer był elementem obowiązkowym.
Nareszcie
mogłam się pozbyć nadmiaru energii jaki mam odkąd zaczęłam Wyzwanie „Na zdrowie”
z cateringiem dietetycznym Na zdrowie :)
Niestety
odezwała się stara, niedoleczona kontuzja i obecnie leżę zamiast spacerować.
Mam nadzieję, że za kilka dni wrócę do normy i do swoich rytuałów.
Przez to, że obecnie cały czas spędzam w domu jestem wystawiana na wiele
pokus, a to przyjaciółka wpadnie w odwiedziny z ciasteczkami, a to mama
dostarczy pysznie pachnący obiad dla reszty domowników. Najgorszy jest brak
zajęć, monotonia a wtedy wiadomo przychodzi nam do głowy wiele niekoniecznie
mądrych pomysłów. Jest ciężko…kusi jak
diabli, choćby spróbować, jednego gryzka, jedną łyżkę. Pamiętam o swojej motywacji, o zdrowiu, o lepszym samopoczuciu, o zrzuceniu kilku kilogramów i centymetrów w obwodach. Na pewno ułatwia mi to fakt, iż już po miesiącu Wyzwania widzę ogromne zmiany na plus...dodaje mi to sił. Póki co idzie wszystko z
planem i nie wyjadam domownikom z garnków J
Trzymajcie za mnie kciuki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz